Witam! Jest to pierwszy wpis, jak i pierwsze opowiadanie, które przepisałem z zeszytu Anonimowej aŁtorki. Autorka ta nie posiada własnego blogaska, więc postanowiłem umieszczać jej teksty w sieci, dla upamiętnienia jej głupoty i ku uciesze tłumu. Ten tekst jest, jak zresztą każdy tekst AA, marnym angstem z nielogicznym ciągiem przyczynowo-skutkowym oraz mnóstwem błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, i bór jeden wie, czego jeszcze. Mam nadzieję, że wam się (nie) spodoba. ;)
Mateusz-Przystojny, acz nieśmiały piętnastolatek, marzący o wielkiej, prawdziwej miłości. Zawsze podobał się dziewczyną, lecz nie zwracał na nie uwagi, poszukiwał tej jedynej. (chyba kostki do gry, bo na dziewczyny nie zwracał uwagi >.<)
Filip-O dwa lata starszy przyjaciel Mateusza z podwórka. Lubi imprezy i krótkie związki. Przystojny, zawsze miał powodzenie u dziewczyn, z czego skąpliwie korzystał. Mateusz zawsze był niezauważalny w jego cieniu, co jednak nie wpływało na ich przyjaźń.
Sandra-Rówieśniczka Mateusza. W tym roku przyjechała z Holandii, skąd pochodzi jej matka. Dziewczyna zna polski ponieważ uczył ją ojciec. Jest wyjątkowo nieśmiała i czuje się zagubiona w nowej szkole.
Pierwszy tydzień w szkole był ciężki dla Sandry. Chodziła po korytarzach zagubiona i samotna. Kiedy zaczęła już tracić nadzieję, podszedł do niej chłopak. Był od niej wyższy, miał bląd włosy i płomienne spojrzenie,
-Hej-zaczął-jestem Mateusz. Wiem, że jesteś nowa w tej budzie. Mogę cię oprowadzić?-powiedział, uśmiechając się zniewalająco.
Sandra zarumieniła się. Spędzili cały dzień włócząc się po terenach szkoły i pobliskim parku. Wieczorem Mateusz odprowadził ją do domu.
-Twoi rodzice pewnie się martwią, jest już dość późno-powiedział do niej.
-Pewnie tak, mam nadzieje, że kiedyś ich poznasz-odpowiedziała i cmoknęła Mateusza w policzek na pożegnanie.
Gdy już miała wejść do mieszkania, poczuła jego rękę na swoim ramieniu. Chłopak przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Wracał do domu jak na skrzydłach.
-Taka dziewczyna..-mówił do siebie-tak piękna i na dodatek moja! Muszę powiedzieć o tym Filipowi.
Dobiegł do domu przyjaciela i zapukał do drzwi. Te otworzyły się, a chłopak wparował do środka.
-Filip! Nie uwierzysz co się stało!
Mateusz streścił mu historię tego popołudnia. Jednak reakcja przyjaciela była inna niż się spodziewał.
-Hahahaha!-roześmiał się Filip-Myślisz, że możesz sobie tak dużo wyobrażać?! Zaufaj lepiej głosowi doświadczenia, nie masz u niej szans!
Przybity Mateusz uciekł do domu. Filip zawsze do tej pory miał rację..
Następnego dnia Mateusz nie poszedł do szkoły. Nie chciał spotykać się z Sandrą, gdyż czuł, że nie ma u niej szans, jak powiedział Filip. Zaniepokojona dziewczyna postanowiła odwiedzić go po lekcjach. Zadzwoniła domofonem i poprosiła o rozmowę. Długo rozmawiali przy fontannie w parku, a podczas tej rozmowy Mateusz przekonał się, że jego przyjaciel się myli. Nie wiedział jednak,że jest obserwowany...
Wracając "przypadkiem" natchnął się na Filipa.
-Co słychać, Romeo?-zadrwił Filip-może masz laskę, ale chyba znajdziesz trochę czasu dla starego kumpla, co?-powiedział wyrzucając niedopałek.
-Wiesz co-zaczął Mateusz-Nie mam czasu dla ludzi, którzy życzą źle mi i mojej miłości. Życzę powodzenia tobie i twoim nałogom, a nas zostaw w spokoju.-powiedział i odszedł z Sandrą.
Filip był zaskoczony takim obrotem spraw.
-Jeszcze zrozumiesz swój błąd..-zamrotał pod nosem Filip, odprowadzając byłego przyjaciela wzrokiem.
Miłość Sandry i Mateusza kwitła. Spotykali się codziennie, spędzali razem każdą wolną chwilę. Wszyscy patrzyli na nich z zazdrością, ale życzyli im szczęścia. Żyli jak w bajce.
Pewnego wieczoru Mateusz dostał od ukochanej sms'a.
"Kotku, moi rodzice wyjechali na weekend. Może przyjedziesz do mnie na noc? Tak bardzo Cię kocham!"
Mateusz nie mógł być bardziej szczęśliwy.
Ałtorka nie zorientowała się, że posiada ksero jej tekstu. ;) Wyszedł z domu późnym wieczorem i postanowił przejść się przez tak ważny dla nich park. Idąc przez ten park, myślał o Sandrze. Nagle drogę zasłoniła mu jakaś postać...
-Nie myślałeś chyba, że o tobie zapomniałem!-krzyknął nieznajomy rzucając się na chłopaka.
-"Filip"-pomyślał Mateusz padając na ziemie. Był całkowicie bezbronny wobec silniejszego mężczyzny.
Mateusz poczuł muskularne ciało napastnika przygniatające go do ziemi i ciepły oddech Filipa na swoim karku.
-Mówiłem ci, że nie powinieneś zapominać o przyjacielu...-wysapał Filip zdzierając z niego ubranie-Tę lekcję zapamiętasz do końca życia.
Następne chwile trwały wieczność. Mateusz czuł piekący ból wewnątrz siebie. Czuł, że jego męskość została poniżona. Czuł nienawiść i bezsilną złość, ale przede wszystkim ból. Przy tym cały czas myślał o Sandrze..
-Nic mi nie możesz zrobić. Jutro się wyprowadzam, nigdy nie dowiesz się dokąd.-rzekł Filip podnosząc się z ciała Mateusza-Żegnaj, przyjacielu-powiedział odchodząc.
Mateusz długo patrzył na ognik papierosa znikającego w ciemności. Nie mógł się ruszyć. Płakał.
Sandra czekała, jednak Mateusz nie pojawił się tej nocy.
-Jak on mógł?!-dziewczyna poczuła się okropnie-Tyle obiecywał, tak zapewniał o swojej miłości... A gdy mogliśmy przeżyć najpiękniejszą noc naszego życia, on mnie zostawił?!
Mateusza nie było w szkole. Sandra ponownie poczuła się samotnie i postanowiła odwiedzić "ICH" miejsce, park. Była połowa stycznia. W parku o tej porze nie było nikogo. Zamyślona przechadzała się opuszczonymi alejami. Postanowiła postać przy pamiętnej fontannie. Z daleka dostrzegła coś niepokojącego. Przy fontannie leżał porzucony plecak Mateusza.
Dziewczyna krzyknęła i pędem rzuciła się w jego stronę. W fontannie, z twarzą pod taflą wody leżał Mateusz. Był półnagi i lodowato zimny. Sandra zadzwoniła po karetkę, lecz wiedziała, że jest już za późno. Jej miłość, jej prawdziwa i jedyna miłość... Odeszła...
W oczy rzucił jej się telefon Mateusza leżący na ziemi. Odblokowała go, a jej oczom ukazała się wiadomość:
"To
niestosowne grzebać w telefonie nieboszczyka, szczególnie, jeśli to ktoś ci bliski wszystko wina Filipa.. On jedyny nie chciał naszego szczęścia i to on nas go pozbawił... Nie jestem już prawdziwym mężczyznąm i nie mógł bym żyć z takim piętnem.. Wiedz, że zawsze będę cię kochał.
Twój na zawsze-Mateusz"
Sandra rozpłakała się. Postanowiła stąd uciec. Wszyscy ludzie stali się jej obcy.. W końcu utraciła to, czego szukała przez całe życie. Długo rozmawiąła z rodzicami. Za jej namową postanowili wrócić do jej ojczystego kraju-Holandii.
Dziewczyna poraz ostatni poszła do parku zobaczyć drzewo pod, którym się śmiali i rozmawiali. Niczego nie żałowała. W końcu to tutaj poznała prawdziwą miłość. Następnego dnia odjechała stąd na zawsze. ("Stąd"? Narrator jest Polakiem?) Nigdy więcej nie wróciła do kraju, który tak ją zranił. Codziennie myślała o Mateuszu i o tym jak potoczyłyby się ich losy gdyby żył.
Jakkolwiek potoczą się losy Sandry, na pewno po śmierci połączy się ze swoją miłością-Mateuszem.
A akcja była taka szybka, że nawet narrator przestał za nią nadążać i zmienił czas narracji.